środa, 18 listopada 2009

IMPart; horses~

Dziś byliśmy na klasowej wycieczce, na spektaklu dziady. Odczucia mam mieszane, z jednej strony bardzo mi się podobało, chociażby scena egzorcyzmów, jak dla mnie majstersztyk, a z drugiej, wielka improwizacja była przenudna, i zasypiałam ;] Kluczowym momentem była wywrotka faka-joł-benga, która połowę sali doprowadziła do dzikiego śmiechu. Szkoda, że nie zrobili przerwy, jak było to w pierwotnym zamierzeniu, może dzięki temu całość wydała by się lepsza. Ale jestem zadowolona i tak, bo o wiele łatwiej jest zapamiętać coś pokazanego na scenie, niż przeczytanego w książce. 


bilet i broszurka ;]

Łikend spędziłam w Strzelinie. Uwielbiam, kocham pobyty tam, z paru prostych względów: jest tak sielsko, jak tylko można sobie to wyobrazić, problemy zostają tutaj, podobnie jak szkoła. Zmiana towarzystwa, też mi służy. Tam potrafię się totalnie odciąć, wyłączyć telefon, i dopóki tam jestem, mieć wszystko w nosie. 

Podczas tego zachwalanego weekendu byłam na spacerze z Agą i Majką, i widziałyśmy koniki ;]. Potem wróciłam tam razem z przyjaciółką, przede wszystkim, żeby zrobić parę zdjęć:


Póki co, tydzień uważam za dobry, dzięki Ćwiartkom humor mi dopisuje, zresztą, wcale nie narzekam na jego brak, ostatnimi czasy. Jesienna chandra mnie omija, zobaczymy, na jak długo. Mogę się założyć, że standardowo, jak co roku mnie złapie ^^.

Nastroj: bardzo dobry

Czytane: notki z historii, broszurka, kordian

Słuchane: polecam! >>czołówka z true blood<<

+Oglądane: wczoraj House [mniami, fajny!] & spektakl tudej.


Chi~

ps. Czekam na zdjęcia z koncertu, spróbuję coś opisać, next time.

pps.Translate tomorrow, because I'm too tired today...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz