niedziela, 15 marca 2009

Lonely shopping in big city.

Taki opis na giegie towarzyszył dziś mojemu czerwonemu słoneczku.

A owszem, samotne zakupy. Chyba polubię ten sposób kupowania sobie ubrań - chodzisz gdzie chcesz, nikt Cię nie pogania. Szkoda tylko, że nie posiadam zbyt dobrej orientacji w terenie (od kiedy mam Seme, ta umiejętność u mnie zanikła), bo straciłam wiele czasu na błąkanie się po alejkach Dworca świebodzkiego , zanim znalazłam to, co chciałam. A kupiłam niewiele - czerwony płaszczyk, na który polowałam od pewnego czasu, buty do spódnicy, nowe spodnie na wf (nie pytajcie, co zrobiłam ze starymi... @_@) i rękawiczki. Ogółem to, po co pojechałam, jestem dumna, że pomimo takiej ilości ciuchów nie kupiłam nic (no, prócz rękawiczek) ponad potrzeby!

Oczywiście, dzień byłby zbyt piękny, gdybym nie miała spięcia z rodzicami. Trudno więc.
Nastrój Do dupy
Muzyka żadna dziś? @_@ nie miałam czasu. [edit!] Fergie - Big Girls Don't Cry [podobno]
książka za wcześnie na to.

Bez humoru, Chi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz